W ostatnim tygodniu poza rozwijaniem OpenLoyalty, dostałem także za zadanie pomóc klientowi przetestować nasze rozwiązanie nurtującego jego ekipę problemu.
Long story short, klientowi długo zajęło dojście do poprawnego flow, ale naszemu rozwiązaniu brakowało jednego kluczowego elementu. W tej sytuacji moja wewnętrzna szara mysz chce się rzucić na przeprosiny.
Nie jest najlepsze rozwiązanie komunikacji z klientem. Błąd nie leżał w tym, jak wykonaliśmy zadanie, był zaszłością z pierwszych dni projektu, nieporozumieniem z przeszłymi developerami. Gdy przepraszasz po raz kolejny, wytwarzasz przekonanie, że tak już będzie zawsze, kolejne taski będą wymagały kolejnych poprawek, a Twoim zadaniem będzie ciągle przepraszać.
Podziękowałem za cierpliwość, poinformowałem o zidentyfikowaniu problemu głębiej w systemie; zapewniłem, że przetestujemy rozwiązanie na konfiguracji jak najbardziej zbliżonej do wersji wykorzystywanej przez klienta i wyraziłem nadzieję, że ukończenie zadania jest już blisko.
Podnieść na duchu i zapewnić, że wszystko będzie dobrze można bez nadużywania przeprosin. Używamy przepraszam tak często, że słowo to przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
Taka shower thought.