Post ferias
Truizmem jest napisać, że czas leci zbyt szybko. Po trzech tygodniach gór i morza, po których nastąpiło pięć tygodni spotkań z rodziną, starymi znajomymi i mentorami, ciężko jest przywyknąć znów do pracy, nie mówiąc już o studiach. Po dwóch latach nauki całek potrójnych, baz danych z lat osiemdziesiątych oraz interfejsów z książki do DOS-a 6.22 / Windowsa 3.11, okraszonych programami o zakończonym wsparciu, kolokwiami na papierze pisanymi z - lub bez - równie papierową dokumentacją i tworzeniem owej, papierowej, a jakże, dokumentacji; po dwóch latach niekończącej się katorgi, jaką nie powinno być programowanie, jestem już pozbawiony złudzeń, że studia będą mnie jeszcze w stanie czegoś nauczyć.
Jednakowoż z entuzjazmem wracam na Uczelnię - nie dla nauki rzeczy przestarzałych, ale dla atmosfery studiowania samej w sobie. Dla ludzi, dla bibliotek, dla uczelnianych barów i hipsterskich knajpek, a także jeszcze raz dla ludzi.